Artykuły

#koronacodzienność biznesu. O co apelują właściciele lokalnych firm?

Prowadzą knajpy, sklepy, kancelarie prawne, a teraz ich biznesy złapały gospodarczego koronawirusa. Zapytaliśmy, jak wygląda ich codzienność w czasach epidemii? Jak patrzą w przyszłość i czy grozi im bankructwo?

#koronacodzienność biznesu. O co apelują właściciele firm?


Sonia Dzionsko, właścicielka Restauracji Degolówka w Bieruniu



To, co mnie trzyma w ryzach i pozwala myśleć pozytywnie, to rodzina. W ciągu dnia każdą chwilę spędzam z córeczką, a wieczorem siadam do zaległych dokumentów, które odkładałam ?na potem?. Chcę się dobrze przygotować, bo jak to wszystko minie, to będzie to trzeba ?odrobić?.

Moja restauracja jest w fatalnej sytuacji. Nie możemy przyjmować gości, skupiamy się na daniach na wynos, a tego nie ułatwiają rosnące ceny żywności, szczególnie mięsa. W obecnej sytuacji być może zarobimy na bieżące opłaty...

Nasze istnienie jest uzależnione od czasu. Część pracowników jest na urlopach, cześć pracuje w skróconych godzinach, więc sytuacja jest ciężka nie tylko dla nas, właścicieli.

Miałam oczekiwania względem naszego rządu, liczyłam na realną pomoc, niestety się przeliczyłam i tak naprawdę mali przedsiębiorcy są zdani na siebie. Na najbliższe tygodnie jesteśmy zabezpieczeni, a co będzie dalej? Nikt przecież nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie, jak długo ten stan rzeczy będzie się utrzymywał...

Mój apel do mieszkańców Bierunia i okolic: pamiętajcie o nas. Zamawiając u nas jedzenie na wynos, pomożecie nam przetrwać w tej ciężkiej sytuacji. Dowozimy jedzenie każdego dnia od godziny 12 do 17. Poza tym mam nadzieję, że już wkrótce znowu spotkamy się na niedzielnym obiedzie w Degolówce.

Sonia Dzionsko, właścicielka Restauracji Degolówka w Bieruniu
Sonia Dzionsko, właścicielka Restauracji Degolówka w Bieruniu


Anna Kulczyk-Szymańska, właścicielka sklepów sieci Lewiatan w Tychach i Bieruniu



Od trzech tygodni przygotowywaliśmy pracowników i sklep na walkę z koronawirusem. Nie było to łatwe z uwagi na brak dostępności materiałów do zakupu, ale i makabrycznie wysokie ceny. Chodzi o takie rzeczy jak dozowniki bezdotykowe, żele antybakteryjne, rękawiczki jednorazowe, maseczki, w każdej placówce zamontowaliśmy też pleksi.

W tej trudnej chwili mamy do spełnienia istotną rolę społeczną - zapewnienie dostępu do żywności i podstawowych środków pozwalających na normalne funkcjonowanie. Mamy okrojoną załogę w sklepach - niektóre pracowniczki są na opiece nad dziećmi, niektórzy muszą zostać w domach z uwagi na stan zdrowia czy podwyższone ryzyko zachorowania.

Nasi klienci stosują się do zaleceń, wchodzą pojedynczo, zachowują bezpieczny odstęp, używają rękawiczek. To pomaga i za to dziękujemy. Żyjemy w ciągłym stresie o zdrowie najbliższych i pracowników.
Mieliśmy szał zakupowy przez 4 dni, ale teraz jest bardzo spokojnie. Mniej ludzi, mniejsze zakupy, ale akurat my jesteśmy w tej dobrej sytuacji, że będziemy mieć na wypłaty dla pracowników.

W przyszłość patrzę z optymizmem. Mam nadzieję, że praca sprzedawców, znajdujących się na pierwszej linii ognia, zostanie doceniona. Z drugiej strony martwię się, że czeka nas ogromny kryzys gospodarczy i bezrobocie, bo wiele firm tego nie wytrzyma.

Mój apel: wspierajmy lokalne biznesy. Tam pracują ludzie, którzy mają rodziny na utrzymaniu. Każdy drobny zakup będzie dla nich wsparciem w tym trudnym czasie.

Anna Kulczyk-Szymańska, właścicielka sklepów sieci Lewiatan w Tychach i Bieruniu
Anna Kulczyk-Szymańska, właścicielka sklepów sieci Lewiatan w Tychach i Bieruniu


Bartek ?Cynamon? Raczkowski, właściciel Klubokawiarni Cynamon w Tychach



Moja wirusowa codzienność to odsypianie zarywanych od 9 lat nocy, książki, seriale, spacery? I dziesiątki rozmów telefonicznych codziennie - z gośćmi, współpracownikami, z ludźmi z branży o tym, co nas czeka. Wieczorami tęsknota za barem jest największa, brakuje kontaktu z człowiekiem.

Moja firma to jednoosobowa działalność gospodarcza. Żyję ze sprzedaży niszowych produktów alkoholowych (whisky, rumy, piwa kraftowe), kaw, herbat czy shakeów i smoothies. Nie mam więc szans, by w obecnej sytuacji sprzedawać ?na dowóz?. Oczywistym więc jest realne zagrożenie bankructwem.

Muszę czekać w gigantycznym stresie. Ja i młodzież, którą zatrudniam. To nie będzie tak, że po wszystkim lokale od razu się zapełnią. Ludzie będą zmęczeni, niepewni (także swoich finansów) i nieufni. Wizyty w knajpach nie będą pierwszym wyborem, więc kolejne tygodnie po epidemii też mogą być słabe.

Klubokawiarnia Cynamon to spełnienie największego marzenia życiowego, kumulowanego w sobie przez 20 lat. Nie chcę wyobrażać sobie siebie bez tego miejsca, bez tych ludzi, bez tego klimatu. Napisałem na swoim fanpejdżu apel, aby nie zapominać o knajpach i ludziach, którzy tworzą je z autentycznej pasji. O małym biznesie robionym przez znajomych czy sąsiadów.

Potrzebujemy zmiany w myśleniu. Ludzie wydają pieniądze w globalnych sieciach, a potem jest gorzki śmiech, gdy słyszymy: ?Tychy to martwe miejsce, nie ma gdzie pójść?. To mój apel - wspierajmy lokalny biznes.

Bartek ?Cynamon? Raczkowski, właściciel Klubokawiarni Cynamon w Tychach
Bartek ?Cynamon? Raczkowski, właściciel Klubokawiarni Cynamon w Tychach


Anna Trawka, KTW Trawka&Widera Kancelaria Prawna



Mam to szczęście, że mój zawód pozwala na wykonywanie czynności zdalnie, a w tej chwili cała nasza praca przeniosła się do ?wirtualnego świata?. Nie odbywamy spotkań z klientami, sądy powszechne odwołały na najbliższe dwa tygodnie rozprawy i już pojawiają się zapowiedzi, iż taki stan rzeczy się przedłuży.

Jednak trudno to w sposób idealny zorganizować? To nie chodzi o to, że dotychczas nikt z nas nie sprzątał, nie gotował, nie pomagał w nauce dzieciom, tylko o to, że obecnie to wszystko odbywa się w jednym czasie godzinowym. W jednym czasie pomagasz w zadaniu z matematyki, pilnujesz, by nie przypalić kotletów, słuchasz wiadomości w radio, by po chwili wrócić do pisania apelacji?

Obsługujemy firmy z różnych obszarów. Jesteśmy jak naczynia połączone - jeśli moi klienci mają problemy finansowe (a spora grupa przedsiębiorców już je ma), to z pewnością odbije się to również na naszej kondycji. Kolejne miesiące będą trudne, ale na teraz nie grozi nam bankructwo.

Prawnicy będą mieć pracę - wzrośnie zapotrzebowanie na sprawy upadłościowe, pracownicze, ale również rozwodowe, wszystkie wpisują się w zakres naszej działalności. Obecnie skupiamy się na pomocy klientom. Odraczamy płatności, pozwalamy na płatność w ratach. Wszyscy musimy sobie teraz pomóc, może i zarobić mniej, ale jednak utrzymać swoje przedsiębiorstwa i miejsca pracy.

Wspierajmy się lokalnie. Twórzmy naszą małą ojczyznę przedsiębiorców sami od podstaw. Pakiety rządowe są jedynie dodatkiem. Kupujmy swoje usługi, polecajmy się wzajemnie.

Anna Trawka, KTW Trawka&Widera Kancelaria Prawna
Anna Trawka, KTW Trawka&Widera Kancelaria Prawna


Michał Smółka, współwłaściciel tyskich pubów z piwami kraftowymi Wielokran oraz Gambrinus, a także sezonowego ogródka piwnego Tankownia na Baczu



Jeszcze kilka tygodni temu epidemia w Chinach wyglądała jak film science-fiction. Wprowadzenie stanu epidemicznego spadło na nas wszystkich nagle i mamy te obrazy u siebie.

Zamknięcie odcięło nas od przychodów. W naszej branży nie mamy możliwości przerzucenia się na dowozy do klienta. Jak wszyscy przedsiębiorcy w Polsce mamy stałe, niemałe koszty: ZUS-y, podatki, czynsze, wypłaty. Szukamy sposobów, żeby ruszyć z jakimkolwiek przychodem, chociażby w postaci kart podarunkowych, które można kupić teraz, a zrealizować, gdy sytuacja wróci do normy.

Jak widzę przyszłość? Każdy kolejny tydzień stanu epidemicznego to krok w kierunku bankructwa. Pierwszego kwietnia mieliśmy wystartować z sezonowym ogródkiem piwnym, który wygeneruje kolejne koszty?

Bez pomocy państwa nasza branża nie ma szans przetrwać. Oczekujemy wsparcia w postaci zwolnienia z obowiązku odprowadzania składek ZUS, zapewnienia szybkich kredytów obrotowych bez badania zdolności w BIK, natychmiastowej zmiany w zezwoleniach na sprzedaż piwa na wynos lub z dowozem, zakazanie bankom wypowiadania umów, linii kredytowych czy leasingów itp.

Apel do mieszkańców? Przede wszystkim nie panikujmy i bądźmy rozsądni. Działajmy zgodnie z zaleceniami służb sanitarnych. Nie narażajcie siebie i innych, a przejdziemy przez to. Musimy.

Michał Smółka, współwłaściciel tyskich pubów z piwami kraftowymi Wielokran oraz Gambrinus, a także sezonowego ogród
Michał Smółka, współwłaściciel tyskich pubów z piwami kraftowymi Wielokran oraz Gambrinus, a także sezonowego ogródka piwnego Tankownia na Baczu


Anna Kołodziej, właścicielka firmy Elite Events i sali zabaw Małolatek



Moja codzienność wywróciła się do góry nogami. Dotychczas zawsze w ruchu, z pasją, a teraz? Rano przede wszystkim sprawdzam wiadomości, czy powstanie, skrojony na miarę, pakiet pomocy dla przedsiębiorców. I co rano jestem rozczarowana.

Firma zajmuje się organizacją eventów dla dzieci, jestem też właścicielką sali zabaw Małolatek w Tychach. Z zamknięciem sali wiąże się nie tylko to, że trzeba było przełożyć zaplanowane imprezy urodzinowe, ale również pytanie: na kiedy przełożyć?

Straciłam źródło jakiegokolwiek przychodu. Natomiast opłaty związane z utrzymaniem sali, jak również prowadzoną działalnością, pozostały.

Z natury jestem optymistką, jednak tracę entuzjazm. Nawet jak będziemy się mogli z powrotem otworzyć, to ile czasu minie, aż klienci do nas wrócą? Jak bardzo w ludziach zostanie unikanie miejsc, gdzie można spotkać większą grupę osób? Jak długo będziemy się odbudowywać finansowo?

Apel do mieszkańców? Pamiętajcie o nas. Prosimy: nie odwołujcie urodzin, po prostu przełóżcie je na inny termin. W lutym powiększyliśmy salę o Miasto Marzeń, czyli domki tematyczne dla dzieci, strefę budowy, miejsce do tworzenia z dużych i małych klocków. Tak, żeby na tych dziecięcych buźkach wywołać jeszcze więcej uśmiechu.

No właśnie, mam nadzieję, że po wszystkim będę miała jeszcze siłę, aby się uśmiechać...

Anna Kołodziej, właścicielka firmy Elite Events i sali zabaw Małolatek
Anna Kołodziej, właścicielka firmy Elite Events i sali zabaw Małolatek

Dominik Łaciak

© 2009 - 2024 pless intermedia. Wszelkie prawa zastrzeżone.